piątek, 4 marca 2011

Śląska kolej-niechciana kura znosząca złote jaja

Potencjał śląskiej kolei pasażerskiej jest ogromny, ponad 4 miliony potencjalnych pasażerów. Porównajmy z Trójmiastem (porównuje tylko do samego Trójmiasta, a jest to tylko część województwa Pomorskiego) gdzie liczba potencjalnych pasażerów wynosi niespełna milion. Tam pociągi SKM jeżdżą średnio 5 razy na godzinę i są wypełnione po same brzegi. Wszystko działa sprawnie i jest realizowane na przyzwoitym poziomie. Na Śląsku pociągi, na głównej magistrali, jeżdżące maksymalnie średnio 3-4 razy na godzinę w pojedynczym składzie nie są, aż tak frekwencyjne. Popyt na przewozy pasażerskie sukcesywnie był i jest wygaszany. Zaczęło się w latach 90-tych, w których zawieszono najwięcej lokalnych linii kolejowych. Za zamknięcie każdej z linii, prezesi dostawali wysokie premie.  Tak stało się z linią Orzesze – Żory. Tam frekwencja była bardzo wysoka, do momentu, kiedy po zmianie rozkładu zerwano skomunikowania w Orzeszu, pociąg z Żor przyjeżdżał 5 minut po odjeździe pociągu do Katowic. Taki stan funkcjonował do pierwszej korekty, gdzie zawieszono połączenia, tłumacząc się niską frekwencją. Nie trzeba było też długo czekać na całkowite zamknięcie szlaku, bo z końcem lipca ruch na linii zawieszono całkowicie. 
 
W tej chwili, na pozostałościach resztek kolei pasażerskiej na Śląsku, już trudno cokolwiek ciąć i likwidować, ale mimo to  nadal szuka się oszczędności w połączeniach. Problem polega na tym, że przewoźnik oczekuje od zleceniodawcy zapłaty za zamówione połączenia, ale ten nie chce się zgodzić na proponowaną stawkę przez przewoźnika. Skutkiem tego jest zawieszanie połączeń kolejowych, tłumacząc się i mamiąc pasażerów, brakiem sprawnego taboru kolejowego. Błędne koło jest napędzane, zawieszanie połączeń, mniej środków pieniężnych z wpływów za bilety, mniej pieniędzy od marszałka za wykonaną pracę. Efekt jest taki, że deficyt się powiększa wraz ze wzrostem kosztów.

W przypadku rezygnacji przez województwo śląskie z usług Przewozów Regionalnych, powstające Koleje Śląskie, mogą nie być na tyle silne aby w razie konieczności zlikwidowania ŚZPR, przejęły wszystkie połączenia w ramach województwa śląskiego. A to będzie skutkowało kolejnym nagłym i gwałtownym odpływem pasażerów. Problemem i bolączką, całego systemu kolejowego na Śląsku, jest złe zarządzanie, doprowadzające do coraz szybszej śmierci układu kolejowego. Śląsk niegdyś „Kura znosząca złote jaja” teraz staje się na naszych oczach zaściankiem, gdzie nikt nie chce pomóc i nawet nikt nie próbuje. Wszystkie ważne projekty i remonty szlaków kolejowych pomijają Śląsk.  Liczby mówią same za siebie, na Śląsku średnia prędkość pociągów wynosi około 30-40km/h.  Niestety, ale zarówno prędkość jak i czas przejazdu oraz oferta przewozowa na Śląsku, spada z roku na rok. Stan infrastruktury kolejowej na Śląsku jest tragiczny, a w większości jest on niewidzialny dla decydentów z Warszawy, którzy planują remonty już wyremontowanych szlaków kolejowych (Warszawa-Łódź). Ciekawym przypadkiem są remonty linii kolejowych, gdzie tuż po oddaniu inwestycji, ruch kolejowy został tam wstrzymany.  Poprzez nieudolność PKP, rządu i władz samorządowych przyzwalających na takie realia, wszyscy cierpimy jako podatnicy i pasażerowie pociągów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz