czwartek, 10 marca 2011

Pasażer zakładnikiem sporu pomiędzy PR i UM - komentarz SRKGŚ

Historia lubi się powtarzać. Okazuje się, że rok bez sporu Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych ze Śląskim Urzędem Marszałkowskim to rok stracony. Strony się kłócą, a na konflikcie cierpią pasażerowie, których traktuje się jak zakładników.
Nadchodzi kolejna wiosna i mamy kolejną aferę o kolej pasażerską w regionie. Kwota rozbieżności sięga 50 mln zł. Całkiem sporo, skoro wychodzi, że to prawie 1/2 wysokości dotacji na obecny rok. Ile jeszcze ciągłej niepewności rozkładowej na Śląsku? Zastanawiania się czy jutro mój pociąg do pracy lub szkoły pojedzie czy też nie? I kto mówi prawdę, a kto kłamie w sprawie udostępnienia wyliczeń kosztów poszczególnych pociągów? 160 mln zł za rok utrzymania rozkładu na obecnym poziomie to dużo czy mało? I jaki wpływ ma na to likwidacja prawie 50 połączeń spowodowana sytuacją taborową przewoźnika?
Zastanawiamy się czy nastąpi dzień, kiedy będziemy mogli wypowiedzieć się pozytywnie na temat oferty kolei pasażerskiej na Śląsku. I to z czystym sumieniem, gdzie po prostu uruchamia się nowe pociągi, bez wiecznego "czegoś za coś". Jak uruchomiono pierwsze połączenia do Tychów Miasta to skasowano niektóre do Rybnika i urząd marszałkowski ogłosił "sukces". Przy reaktywacji Gliwice - Bytom również ogłoszono sukces pomimo braku odbudowy przystanków pośrednich oraz profesjonalnej reklamy połączenia. I co z tego dzisiaj mamy? Z szumnych zapowiedzi "kolei aglomeracyjnej" istnieje jakiś dziwny twór. Obecna częstotliwość kursowania zarówno na linii Bytom - Gliwice jak i Sosnowiec - Tychy Miasto z koleją aglomeracyjną nie ma nic wspólnego. Częstych kursów Przewozy Regionalne nie potrafią obsłużyć z powodu braku taboru. W 2009 roku bardzo łatwo podjęto decyzję o wycofaniu wszystkich obiegów wagonowych na terenie województwa. Czy ówczesne kierownictwo Śląskiego Zakładu PR oczekiwało, że nieśmiertelne EN57 nagle się rozmnożą?
Oprócz jednego pozytywnego "incydentu" w postaci rozkładu Stanisława Biegi, kolej regionalna na Śląsku stacza się po równi pochyłej. 14 grudnia 2008 karierę zakończyły pociągi osobowe na magistrali węglowej.  Dnia 10 stycznia 2009 zlikwidowano wszystkie połączenia regionalne na linii Bielsko-Biała – Cieszyn, natomiast 1 marca 2009 w relacji Dąbrowa Górnicza Ząbkowice – Jaworzno Szczakowa. Linię Żywiec – Sucha Beskidzka można również uważać za zlikwidowaną, bo tak zawsze kończyła się stała autobusowa komunikacja zastępcza na Śląsku. W latach wcześniejszych Śląsk pamięta tak „chlubne” likwidacje jak Jastrzębie Zdrój czy Orzesze – Żory. Obecnie bliskie likwidacji są linie Katowice – Oświęcim, Bytom – Gliwice oraz Bielsko-Biała – Wadowice. Bo 3 pary pociągów do Oświęcimia, 6 godzinna przerwa między Bielskiem i Wadowicami, czy też ciągłe odwołania większości pociągów na trasie Gliwice – Bytom nie zachęcają do korzystania z kolei. Na to wszystko nakłada się przeprowadzona konsekwentnie rzeź kas biletowcych, których nie uświadczymy nawet w dużych miastach.
Czy te likwidacje odniosły jakiś skutek poza pozbawianiem ludzi możliwości podróżowania? Pomimo ograniczania oferty z roku na rok deficyt lawinowo rośnie. Jesteśmy przekonani, że pomimo całkowitego zaorania kolei na liniach Rybnik - Wodzisław Śląski - Chałupki, Rybnik - Bielsko-Biała, Gliwice - Bytom oraz Katowice - Wisła, Przewozy Regionalne nie zamkną rozkładu finansowo. Czy to tak trudno pojąć (zarówno w PRach jak i Urzędzie Marszałkowskim), że wraz z ograniczeniem oferty wpływy z biletów maleją?
Nie obchodzi nas czy pociągi będą uruchamiać Przewozy Regionalne, Koleje Śląskie, Arriva RP czy Deutsche Bahn. Interesuje nas prawdziwa oferta stworzona z myślą o kliencie. Gdzie wykonawca będzie zapewniał usługi na normalnym poziomie bez ciągłego odwoływania połączeń. Niestety jeżeli ta zapowiadana na 21 marca prawdziwa rzeź pociągów się odbędzie, to Koleje Śląskie nie będą w stanie przejąć tylu połączeń z dnia na dzień. Zarówno z powodu braku taboru jak i pracowników.

Źródło: http://www.srkgs.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz